Dlaczego tak trudno jest poznać nam siebie??
Maksyma „poznaj siebie samego” towarzyszy ludziom przynajmniej od czasów starożytnej Grecji, gdzie została wyryta na drzwiach wyroczni delfickiej. Odwoływał się do niej Sokrates, ale nie jest obca i współczesnej psychologii. Wraz z pojawieniem się świadomości człowiek odkrył, że może wpływać nie tylko na swoje otoczenie i świat, ale również na samego siebie. Rzeczą oczywistą był wpływ zewnętrzny - wymuszanie, szczególnie na innych, określonych zachowań. Przykładem tego są rytuały i szeroko pojmowana kultura. Jednak jest to często zachowanie sztuczne, narzucone1. Nie oznacza to, że kultura jest zła - powinna jednak służyć człowiekowi, a nie go sobie podporządkowywać. Kształtowanie kultury powinno otwierać możliwość dogłębnego poznawania siebie, a nie ją ograniczać. I nie chodzi tu o zewnętrzne, aktorskie wyuczenie się pewnych zachowań, nie chodzi o nauczenie się anatomii i fizjologii, ale o rzeczywiste poczucie siebie. Dopiero takie poznanie pozwala budować prawdziwe zdrowie i od wewnątrz wpływać na siebie.
Człowiek jako istota społeczna od najmłodszych lat chce „dobrze wypaść”, bo boi się negatywnej oceny otoczenia (można to dostrzec, nawet jeśli tego pozornie nie okazuje). Jednak najczęściej zamiast „stawać się lepszym”, staramy się tylko pokazywać siebie w lepszym świetle, czyli okłamywać otoczenie. Wraz z wiekiem proces ten jest doskonalony i utrwalany. W efekcie niektórzy dochodzą do wniosku, że kłamstwo jest częścią ludzkiego życia, że bez niego nie jest możliwe właściwe funkcjonowanie. I rzeczywiście - spotykamy je na każdym kroku, a stopień w jakim oszukują się nie tylko ludzie, ale i całe społeczeństwa, jest wręcz porażający. Szeroko zostało to opisane w doskonałej książce: Błądzą wszyscy (ale nie ja). Czy rzeczywiście takie postępowanie jest zdrowe? Czy tak trudno jest zauważyć, oprócz rozczarowania z blichtru miłych słówek i powierzchownego uśmiechu, wynikające z niego stany chorobowe? Czy choroby cywilizacyjne nie mogą być najpowszechniejszym przejawem takiego masowego rozstrojenia organizmów?
Samooszukiwanie polega na tworzeniu wielu sztucznych skojarzeń (mechanizm oparty na odruchach warunkowych, które opisał Pawłow). Poprzez nie tracimy konktakt z własnym ciałem, własnymi emocjami, pragnieniami itd. Te utrwalone skojarzenia wręcz zmuszają nas do określonych (wyuczonych) zachowań i reakcji na dane sytuacje. Zachowania takie są narzucane również w skali globalnej i nazywamy to kulturą. Jej odmienność w różnych częściach świata pokazuje, jak bardzo sztucznym jest tworem. W istocie zastępując samodzielne myślenie i odczuwanie siebie stała się tworem niezdrowym. Wyraźnie przejawia się to w sytuacjach stresowych, gdy nie potrafimy się zachowywać, tak jak byśmy sobie tego życzyli - nie mamy władzy nad samymi sobą, nie potrafimy wyjść z narzuconych ról. Przykładem są wyniki stanfordzkiego eksperymentu więziennego przeprowadzonego przez Zimbardo czy badania Milgrama.
W codziennym życiu poprzez usiłowania powstrzymywania tego typu zachowań dochodzi do powstawania wtórnych napięć hamujących spontaniczne reakcje. Dochodzi tym samym do tłumienia naturalnego funkcjonowania ciała, a w efekcie do pozbawiania się radości. Proces ten opisuje szeroko w swoich książkach wybitny terapeuta amerykański - Alexander Lowen. Szczególnie wyraźnie zaznacza to w Narcyzmie. Czy korzystnie jest się łudzić, iż bez radości możliwe jest zdrowie? A czy radość (nie mylić z przyjemnością) możliwa jest bez poznania siebie?
Możliwość rzeczywistego poznania siebie stwarzają leki homeopatyczne. Poprzez bodźcowe nasilenie odzwierciedlają one aktualny stan zarówno psychiki, jak i powiązanego z nią ciała. Umożliwiają poprzez zobaczenie i odczucie siebie - swoje samopoznanie. Stymulując w ten sposób ku wewnętrznej przemianie, stopniowo stwarzają możliwość coraz bardziej naturalnego i wewnętrznie prawdziwego funkcjonowania, a przez to i życia. Osoba leczona musi jednak przyzwolić na taką transformację i brać w niej czynny udział. Homeopatia nie wymusza określonego funkcjonowania, tak jak to czynią leki chemiczne, a dobrze dobrana jedynie nasila i pomaga przetwarzać bieżące wewnętrzne stany. Proces ten możemy porównać do „dezintegracji pozytywnej” opisanej przez prof. Kazimierza Dąbrowskiego. W trakcie stosowania dobrze dobranej homeopatii człowiek, ucząc się siebie, uczy się sprawniejszego reagowania w sytuacjach stresowych - bo do takiej właśnie relacji zwrotnej prowadzi prawdziwe samopoznanie. Hahnemann odnotował potwierdzające to obserwacje w przypisie do paragrafu §141, ale niestety nie kontynuował tego wątku w swoich pracach.
Szczegółowe informacje i ćwiczenia ułtwiające odkrycie swojej osobowości można znaleźć na stronie internetowej:
http://kreowaniekariery.blogspot.com/2013/11/poznaj-siebie-poznanie-siebie-jako.html